Jeszcze gorzej dzieje się w kręgach urzędników prywatnych, oficjalistów oraz subiektów handlowych. Literatura stanęła tu na równi z takimi rozrywkami, ja* wint sport, teatr, zabawy i obowiązki towarzyskie. Dla większości tzw. „kantorzystów”, zdaniem Matuszewskiego, prasa poważna mogłaby w ogóle nie istnieć. Opisany stan rzeczy jest doskonałym podglebiem do szerzenia się — jako to Matuszewski nazywa — „marlittyzmu” i „ohnetyzmu . Szerzy się także moda na Gdpa, Rodziewiczównę i Bsteję. Wielkie triumfy święci także Paul Bourget. Zwłaszcza dla większosci kobiet literatura stała się przyjemnostką. W konsekwencji czołowy 'krytyk Młodej Polski twierdzi, iż estetykę tego rodzaju literatury kształtuje moda i pojęcia półwykształcongo.