Inaczej znajdziemy się w sytuacji owego Chmczyka z wiersza Ezry Pounda, który śnił, że jest ptakiem, pszczołą i motylem, i nie rozumiał dlaczego miałby się czuć czymś innym. Wprawdzie poeta obdarzył swego bohatera „pradawną mądrością poniekąd kosmiczną”, ale obdarzył go także snem, w którym dystans zamienia się w bliskość absolutnego przyswojenia.Możemy w tym miejscu zapytać, czy wspomniana wrażliwość „kampowa” nie zakłada skrócenia dystansu? Czy kiedy stajemy oczarowani pod kopułą La Fayette lub zderzamy się z postacią Marleny Dietrich nie zamieramy na chwilę?