Nieodpowiedzialność zamienia się tu w jakość – estetycznie pożądaną, przez którą twory te istnieją i przemawiają do nas rzeczywiście. Oszukiwalibyśmy się jako istoty ludzkie gdybyśmy demonstrowali naszą na nie obojętność. „Kampowy” smak odrzuca więc skalę „dobry—zły” właściwą normalnym sądom estetycznym. Odrzuca, a nie odwraca jej, jak to uczyniły awangardy XX w. proklamując np. brzydotę jaiko nowe piękno. „Kamp” proponuje dla sztuki i dla życia — inny, dodatkowy zestaw kryteriów wartości, które fragmentarycznie tylko respektują szacunek dla „wielkich” wartości kultury, czyli częściowo tylko opowiada się po stronie powinności.