Wiodą one do małżeństwa, które jawi sdę w; tym kontekście jako prawdziwy sakrament, jako niemal kosmiczna hierofania, wywyższająca kobietę. Kiedy Waldemar w obronie swego prawa do szczęścia wystąpi przeciwko całej tradycji rodowej i uzyska w końcu błogosławieństwo księżny Prahoreckiej, czytamy:„Bogate ściany sypialni otaczały fotografię dziewczyny przepychem. Księżycowa ampla dziergała na niej srebrne, ruchliwe błyski. Wszystko dyszało dookoła, wszystko tchnęło jakby mistycznym hej- fiałerti:Cud się spełnił?…, zwyciężyła Stefcia, twyciężyła!… I namiętne oczy Waldemara wpatrzone w fotografię i jego rozpalone usta mówiły również: — Zwyciężyłaś, jedyna!…”.